Przenieśmy się do Rosji…
Niedziela : 10:00 – 15:00
Przenieśmy się do Rosji…
Wyjechałam z Astrachania do Kizlara, pocztowy gościniec przerzyna bezludne stepy […]. Po konie posłano do tabunu. Pędzą 30–40 koni […], w końcu którego łapią […]. „Proszę siadać”. Ale jak? Przecież konie leżą związane. – „To nic, proszę siadać, tylko prędko” – mówi kierownik stacji. Siadłem, razem ze mną wskoczył woźnica, […] koń w hołoblach zrobił skok tak, że o mały włos nie wyleciałem z bryczki, orczykowe podskoczyły i ruszyły z kopyta przed siebie. Przez pierwsze minuty myślałem, że ze mnie i z bryczki pozostanie tylko wspomnienie, lecz nie; konie lecą jak szalone, droga równa, wreszcie piasek naokoło, więc myślę sobie: „padać będzie miękko”. […] Za godzinę podjeżdżamy do stacji, lecz tempo nie zmniejsza się, […] o sto sążni za stacją konie wpadły głowami w specjalnie urządzony wał z piasku, nawozu i trzciny. Od wstrząśnięcia woźnica wyleciał z kozła i wprost na wał, na głowę konia, ja zaś znalazłem się na koźle; konie popadały poplątane w uprzęży, ale kilku nogajców […] uwolniło konie z uprzęży. […]. Widziałem, jak odprężone konie odbiegły od stacji, pokładły się w piasku, potarzały się, wstały i, wyrzucając tylnymi nogami, pogalopowały w step do koni, pasących się w oddali.
(Relacja z inspekcyjnej podróży Politkowskiego, korespondenta Zarządu Stadnin Państwowych
carskiej Rosji, po stepach przykaukaskich, [w:] Roman
Prawocheński, Hodowla koni, Warszawa 1980)
☎ +48713436765 📍 ul. Z. Krasińskiego 1, Wrocław (gmach Poczty Głównej)